niedziela, 6 września 2020

Obozowy testament - Tajemnice okupacji

22 lipca 1940 r. jarosławskie gestapo wraz z miejscową granatową policją aresztowało rzekomo, jako zakładników dziesięciu leżajszczan tj. ks. Czesława Brodę, Leona Dziwotę, Stanisława Eustachiewicza, ks. Stanisława Lubasa, Józefa Niziołka, Leopolda Maruszaka, ks. Tomasza Pacułę, Andrzeja Reincharda, Władysława Rzeczycę i Tadeusza Wiecha. Dzieje i losy każdego z nich zasługują na uwagę. W niniejszym opracowaniu pragnę przypomnieć losy leżajskich księży tj. prepozyta ks. Czesława Brody i katechetów ks. Tomasza Pacuły i ks. Stanisława Lubasa.
osadzono ich w niemieckim obozie koncentracyjnym w Dachau. Po pięciu miesiącach 12 grudnia 1940 r. zmarł ks. Czesław Broda, 21 marca 1942 r. ks. Stanisław Lubas. Jedynie ks. Tomasz Pacuła przeżył pobyt w obozie dzięki pracy obozowej w piekarni i po wojnie latem 1945 r. powrócił do Leżajska. Żył wśród nas jeszcze blisko 17 lat i zmarł w 1962 roku. W pamięci wielu osób zachowały się różne jego wspomnienia i relacje, w wśród nich szczegóły pewnej sprawy interesującej dziś jedynie starsze leżajskie społeczeństwo.
Już pierwsze dni pobytu w obozie były zapowiedzią nadchodzących dla nich ciężkich czasów i przeżyć. Czasami spotykali się w łaźni i wtedy mogli sobie co nieco opowiedzieć o swoim losie. Najbardziej psychicznie załamany był ks. Czesław Broda i ciągle mówił, że tego wszystkiego nie przeżyje. Po kilku tygodniach poprosił współwięźnia (też księdza) o jak najszybsze spowodowanie spotkania z ks. Tomaszem Pacułą. Podobnie poprosił też o to ks. Stanisława Lubasa. Spotkanie takie doszło do skutku: ks. Czesław Broda przekazał życzenia, aby w przypadku przeżycia przez nich wojny została spełniona jego wola zawarta w tzw. testamencie obozowym. Wykonawcą tego testamentu miał być porucznik Tadeusz Karasiński, syn Franciszki osoby zasłużonej dla leżajskiego kościoła i parafii.
Czego dotyczył ten testament i co było dalej?
Ks. Tomasz Pacuła wspominał:
Wycieńczony pobytem w obozie koncentracyjnym i mocno schorowany, ale szczęśliwy, że udało mu się powrócić do Leżajska. Zaczął szukać znajomych twarzy. Niestety, z kolegów pedagogicznego grona nie zastał już: Antoniego Dziadeckiego, który zmarł w 1939 roku od rany postrzałowej po próbie samobójstwa, i Michała Chlebowicza, który w czasie okupacji nauczał jeszcze w szkole ukraińskiej, a po wojnie wyjechał do ZSRR. Nie było też Szymona Sztendiga nauczyciela religii mojżeszowej, który opuścił miasto w 1939 roku wypędzony przez Niemców za linię demarkacyjną, i Estery Landau, też Żydówki, która wyjechała z Leżajska po wkroczeniu tu Niemców. Nie zastał również por. Tadeusza Karasińskiego wyznaczonego na wykonawcę testamentu ks. Czesława Brody. W czasie wojny przebywał w niemieckim jenieckim oficerskim obozie i po zakończeniu II wojny światowej nie powrócił do kraju.
Ks. T. Pacuła znalazł się w bardzo złożonej i niekorzystnej sytuacji. W kraju zaistniał ustrój, którego nikt wcześniej nie przewidywał. W Leżajsku bezpowrotnie ubyło wiele zaprzyjaźnionych osób, a w dodatku nic nie wskazywało na to, że z zagranicy powróci por. T. Karasiński. Z konieczności w tajemnicy utrzymywał sekret testamentu i zastanawiał się co czynić dalej. Pogarszający się stan jego zdrowia wymuszał przyśpieszone działanie, bowiem lekarz ostrzegł go przed skutkami postępującej choroby.
Ostatecznie ks. T. Pacuła postanowił porozmawiać na ten temat z następcą ks. Cz. Brody, którym został od roku 1940 ks. Józef Gorczyca. Dobrą okazją do tak nietypowej rozmowy były codzienne spacery ks. J. Gorczycy po dobrach parafialnych podczas, których przez całe lato odmawiał brewiarz. Takim go pamiętają wszyscy starsi mieszkańcy miasta i jego serdeczne rozmowy ze spotkanymi parafianami.
Spotkanie ks. T. Pacuły z ks. J. Gorczycą i ich rozmowa była również bardzo serdeczna, ale kiedy ks. T. Pacuła poprosił o poradę w rozwiązaniu nurtującego go problemu ks. J. Gorczyca zdecydowanie odmówił udziału w tej sprawie.
W zaistniałej sytuacji ks. T. Pacuła został nadal sam ze swoim zmartwieniem. Nic sensownego nie przychodziło mu do głowy. W pewnym momencie pomyślał, a może wykonawcą testamentu mógłby zostać brat por. T. Karasińskiego Antoni. Zdecydował się na rozmowę z nim. Treść ich rozmowy jest nieznana, ale parę osób coś niecoś o niej wiedziało. Jedną z nich był prawdopodobnie Tadeusz Zajączkowski, który zwrócił uwagę ks. T. Pacule na potrzebę wyciszenia tego tematu, bo mogą być fatalne następstwa. Przejęty tym ostrzeżeniem ks. T. Pacuła na pewien czas wyjechał z Leżajska.
O sprawie tej zupełnie przypadkowo dowiedział się później nauczyciel Władysław Urbański. Natychmiast powiadomił o tym swego przyjaciela, drugiego brata por. T. Karasińskiego - Leona, który był także dobrym znajomym ks. Cz. Brody. Wkrótce nastąpiło spotkanie Leona Karasińskiego z ks. T. Pacułą i ks. J. Gorczycą. Ksiądz proboszcz podtrzymał swoje pierwotne stanowisko w tej materii, ale wyraził zgodę na to, że w umówionym dniu teren probostwa zostanie opuszczony przez służbę i osoby trzecie, a sam ks. J. Gorczyca będzie obecny na rynku, obok magistratu i załatwi ewentualne strony chcące skorzystać z parafialnej kancelarii.
I tu dochodzimy do tajemnicy testamentu. Była nią dyskretna skrytka znajdująca się na plebani i przechowywane w niej różne walory.
Do skrytki tej, wskazanej przez ks. Cz. Brodę postanowił dotrzeć (bez świadków) Leon Karasiński i ks. T. Pacuła. Schowek miał znajdować się w "końskiej stajni" na leżajskim probostwie, po lewej stronie od drzwi, 80 cm poniżej pierwszego od ściany kółka do wiązania konia. Otworem schowak miała być połówka cegły zazwyczaj zanieczyszczona końskim obornikiem.
Zachowując pełną dyskrecję, w oznaczonym dniu obaj panowie weszli na plebanię. Swoją obecnością nie zwrócili niczyjej uwagi. Weszli do końskiej stajni z wnętrzem niewiele podobnym do przedwojennych czasów. Dość widoczne było wskazane kółko do wiązania konia. Przy pomocy przyniesionego przecinaka i młotka wyjęli z muru wskazaną połówkę cegły, ale ... już na wstępie zdziwili się dlaczego czoło cegły było dość znacząco cofnięte. Otworzyli wnętrze muru i zauważyli, że dość duża wnęka była pusta. Każdy z nich przynajmniej dwukrotnie wkładał rekę w odsłoniętą wnękę. Nic nie mówiąc obaj mieli jednakowe zdanie o zaistniałej sytuacji. Być może nikt nigdy tutaj niczego nie ukrył, albo może skrytkę zdążył opróżnić ktoś inny. Wychodząc z probostwa, obok ratusza spotkali ks. J. Gorczycę i opowiedzieli mu o wynikach poszukiwania. Po chwili milczenia ks. J. Gorczyca tak skomentował zaistniały fakt. W tak istniejącej sytuacji i okolicznościach nie ma sprawy i należy o niej zapomnieć. I tak się stało.
Jak dotychczas nikt na ten temat więcej nie dyskutował. Dziś po tylu latach sprawa ta jest bardzo odległa i nie budzi jż większych emocji. Ciekawi natomiast jaka była treść niespełnionego testamentu ks. Cz. Brody.
W ustnym przekazie ks. T. Pacuły brzmiał on mniej więcej następująco:
Czuję się fatalnie fizycznie i psychicznie i tego obozu nie przeżyję. Swoją wolę przekazałem wam ob (Pacuła- Lubas), bo nie wiem, kto z nas przeżyje tę obozową gehennę. Jeśli dobry Bóg pomoże, to żyjący po wojnie ma przekazać moją wolę porucznikowi Tadeuszowi Karasińskiemu, którego czynię odpowiedzialnym za rozdysponowanie zawartości znajdujących się we wskazanym miejscu. 
W skrytce miało być ukryte 7315 dolarów amerykańskich, w skórzanym woreczku różne wyroby ze złota takie jak pierścionki, sygnety, broszki, 1 męski, 2 damskie złote zegarki, różne rosyjskie i amerykańskie monety, kilka zdjęć, legitymacja szkolna, list i pistolet w męskiej skarpetce. Przed włożeniem do skrytki wszystko osobno zostało owinięte w srebrną folię z opakowania czekolady. Swoje prywatne radio i pistolet ks. Cz. Broda przekazał w kilka dni po wkroczeniu Niemców na Wojennej Komendzie Miasta. Zgodnie z wolą ks. Cz. Brody - por. T. Karasiński miał przekazać: 220 dolarów farnej kancelarii parafialnej (datki z kwest), 7115 dolarów i wyroby ze złota, rzekomo własność Żydówki Pesli (nazwiska ks. T. Pacuła dokładnie nie pamiętał, podawał te nazwiska podobne do siebie, może nawet nie leżajskich Żydów), miały być przekazane Marii lub Mariannie ze Słociny k/ Rzeszowa (nazwiska ks. T. Pacuła nie podał). Tam, podobno po wojnie miała je odebrać Pesla lub jej rodzina. Zawartość skarpetki - rewolwer był własnością studenta chyrowskiego gimnazjum Zygmunta Techli lub Tegli, syna przyjaciela ks. Cz. Brody. Został on lekko ranny w udo w dniu 4 września 1939 r. w czasie niemieckiego nalotu na ul. Mickiewicza, obok domu Szczęków. W/w nocował u ks. Cz. Brody z 3 na 4 września i dlatego złożył u niego w przechowywanie w/w przedmioty. Ranny w nalocie miał się udać do szpitala w Stalowej Woli, a później do rodzinnego domu.
Dla wtajemniczonych cała ta sprawa ze skrytką pozostała zagadką. Trudno było cokolwiek ustalić. Snuto tylko przypuszczenia wyszukując różne rozwiązania. Podobno w stajni na podwieszonym pod sufitem "łożu" nocował czasem ze służby kościelnej syn "Dzwonnika" Kajetana Głuszczaka - Ignacy. Raz gospodyni ks. J. Gorczycy, bez jego zgody, zezwoliła przenocować w stajni dwóm młodym ludziom. Powoływali się oni na znajomość i pokrewieństwo z przedwojennym zarządcą rolnego majątku parafialnego Zygmuntem Strzeleckim. Może to jakiś ślad. Z upływem czasu wykruszali się uczestnicy zdarzenia i sprawa umarła śmiercią naturalną.
Wiele lat później tuż przed śmiercią ks. J. Gorczycy spacerowaliśmy obaj po chodniku wikarówki. Obok nas przechodziły różne osoby. Jedna z nich była chyba pretekstem dla ks. J. Gorczycy, aby przekazać mi następującą informację:
- Wiesz co "skarbeńku" - rzekł. Chyba już czas, abym ci opowiedział znowu o pewnych sprawach. W swoim czasie był u mnie jeden z mieszkańców miasta, który załatwiał swój ślub. Wyobraź sobie, że w spowiedzi przedślubnej przeprosił mnie, że kiedyś ukradł mi z probostwa świnię. Wymienił nawet nazwiska współuczestników tego niecnego czynu. Po owej słynnej kradzieży proboszczańskiej świni opowiadano w mieście, że ślady kół wozu i kopyt konia bez jednej podkowy zaprowadziły ks. J. Gorczycę na podwórze parafianina M. H. Innym razem odwiedził ks. J. Gorczycę także leżajszczanin prosząc o mszę w intencji zmarłych rodziców. Wywiązała się między nimi rozmowa o ciężkich powojennych czasach. Przy okazji podał też nazwisko człowieka, który rzekomo miał znaleźć na terenie probostwa "trochę różnych rzeczy", ale nie był to Ignacy, syn Kajetana Głuszczaka, który zupełnie przypadkowo znalazł się w kręgu podejrzeń. 
Niecodzienny finał "obozowego testamentu" spowodowały może osobiste wyrzuty sumienia ks. Cz. Brody, sprawy nie do końca znanej parafianom, choć w pewnym czasie bulwersującej.

Linki"
Ks. Czesław Broda (1885-1940) Biogram
Ks. Stanisław Lubas (1886-1942) Biogram

1 komentarz:

  1. Szanowni Państwo, czy mogę prosić o kontakt w sprawie Ks. Dudziaka? Interesuje mnie ta postać, czy wiadomo coś więcej o jego nauce i zainteresowaniach w trakcie nauki w II Gimnazjum w Rzeszowie? Przypuszczam, że był on członkiem Koła Sportowego Resovia i czynnie uprawiał piłkę nożną! Pozdrawiam Marcin Gancarz muzeum_resovii@wp.pl

    OdpowiedzUsuń